Kliknij, by ocenić wpis![Łącznie: 0 Średnia: 0] Posłuchaj artykułu Dzięki hojności naszych dobroczyńców z obydwu blogów nazbierała się już kwota… Pełen dostęp do treści i komentarzy dla subskrybentów. Zaloguj się lub przejdź do Rejestracji. Nowe niższe ceny Płatność kartą Płatność przelewem Płatność kartą do 6 osóbJak to się stało, że tyle wokół nas zgorszenia, a rzeczy, które uchodziły za niemoralne stopniowo zyskują milczącą akceptację w społeczeństwie? Jak mamy znaleźć odpowiedź na to które zachowania uznać za właściwe, jeżeli wszędzie w kulturze masowej sprzedaje nam się sztukę mediacji i zgniłego kompromisu? Odpowiedź na te i inne pytania, które nasuwają się nam po takim wstępie mamy tuż przed oczami, w wielu jednak przypadkach zakrytą. Odpowiedzą na to wszystko jest Najświętsza Ofiara Pana Naszego Jezusa Chrystusa, a także niezachwiana, nieskażona nauka przekazana nam przez Naszego Zbawiciela. Odpowiedzą jest ponadczasowa filozofia, która wykształciła wielu patriotów gotowych umierać za swój kraj, mieć jasno względem niego sprecyzowane obowiązki i wypełniać je - etyka katolicka (dzisiaj tak bardzo zrelatywizowana, aby przypodobać się światu). To prawo moralne nakazuje czcić Boga przez akty zewnętrzne jak uczestnictwo w Mszy Świętej. Przez przykład Mszy Świętej Wszechczasów oraz w mojej osobistej ocenie najbardziej rażące różnice między tym co jest teraz w większości parafii w Polsce i na świecie a co nazywamy Novus Ordo Misae postaram się przybliżyć sposób myślenia naszych przodków. Podczas Mszy Świętej zwaną Trydencką podkreślany jest ofiarny charakter Mszy. Kapłan zwrócony w stronę ołtarza składa Ofiarę Bogu. Wiele modlitw na samym początku (dzisiaj wyciętych) ma to podkreślać. Ołtarz zwrócony jest na wschód i tam zostaje przytwierdzony do podłogi, nieprzesuwny, stały. Dzisiaj jednak kapłan zwrócony versus populum pokazuje nam, że to nasza obecność jest najważniejsza. Ksiądz od razu może dokonać inspekcji, który z wiernych przybył i czy jest odpowiednio ubrany. Ołtarz został, jest jednak drewniany, przesuwny i jego miejsce może być dowolnie zmieniane. Już samo to podkreśla brak stałości. A gdzie w tym wszystkim Bóg ? Gdzieś z tyłu, bo na pewno nie na pierwszym planie. Mamy do czynienia z przesunięciem gospodarza domu na drugi plan. Nasi dziadowie i pradziadowie z pewnością mogli poszczycić się gościnnością do tego stopnia, że nawet mamy z tym związane w naszym pięknym języku przysłowia, jednak nigdy kosztem gospodarza. A jak w świątyni tak też w życiu. W Mszy Wszechczasów trzykrotnie przepraszamy za nasze grzechy w Spowiedzi Powszechnej. Pierwszy raz przeprasza kapłan, następnie wierni. Trzeci raz przepraszają wszyscy tuż przed przyjęciem Komunii Świętej, aby tą komunię przyjąć w jak najdoskonalszym stanie co do duszy. Podczas przepraszania zwracamy się o wstawiennictwo do Matki Bożej, Świętego Michała Archanioła, Jana Chrzciciela, a także apostołów Piotra i Pawła a dopiero później Wszystkich Świętych i kapłana. Nasi przodkowie dostrzegali w tym różnicę przez personalne zwracanie się do poszczególnych świętych, ponieważ tak samo w naszych ziemskich sprawach zwykle nie zbiera się grupa ludzi i nie przeprasza się ich wszystkich za jednym zamachem ( tak nam wszystkim łatwiej, a to celowo ma być trudne), inaczej wyglądają osobiste przeprosiny w cztery oczy. Tak i ze wstawiennictwem o przebłaganie. Dodatkowo przepraszamy przed Komunią Świętą, odpuszczone są nam grzechy lekkie i jesteśmy w możliwie jak najdoskonalszym stanie do przyjęcia Pana Jezusa. Dzieje się tak dlatego, że nawet w sytuacji gdy się wyspowiadaliśmy, ale podczas Mszy uciekliśmy gdzieś myślami, rozproszyła nas jakaś osoba w ławce bądź jeszcze przytrafiło nam się tysiąc innych powodów ku temu, żeby popełnić grzech lekki podczas Mszy to obiektywnie jest on grzechem a starając się zbliżyć do Drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej chcemy być jak najdoskonalsi i w ten sposób oddać cześć i szacunek. Dzisiaj jednak Spowiedź powszechną odmawiamy tylko raz, wielu ludzi uważa, że jest ona zamiennikiem Sakramentu Pokuty i robimy to wszyscy razem, aby przede wszystkim poczuć, że znajdujemy się w jakieś wspólnocie, bo przecież nasze uczucia są najważniejsze. Samo przyjmowanie Komunii Świętej jest ściśle określone sprecyzowanymi zasadami, postawa ma być klęcząca i do ust. Klęcząca – ponieważ podkreślamy charakter ugięcia się przed majestatem samego Boga i do ust, ponieważ to kapłan ma przywilej dotykania Ciała Pańskiego a nie wierny. Każdy kontakt jest też obiektywnie profanacją, ponieważ nawet w najmniejszej drobinie (także tej niewidocznej dla oczu) znajduje się Chrystus Pan. Taki kontakt wiernego z komunią powoduje, że drobiny zostaną wtarte w ubranie, bądź pozostaną tam gdzie akurat wierny dotykał czegoś ręką (ławki, ściany, ubranie) a przez to zostaje umniejszona cześć samemu Bogu. Sama formuła, którą wypowiada kapłan jest też inna: „Ciało Pana naszego Jezusa Chrystusa niechaj strzeże duszy twojej na żywot wieczny. Amen”. Mamy więc formułę, która nam mówi co się dokona, a na końcu słowo Amen czyli niech się stanie. W zwyczaju na nowej Mszy dostrzegłem tutaj rozproszenie: w jednych kościołach komunia jest na stojąco, niektóre praktykują przyklęknięcia przed, inne pozostają przy pozycji klęczącej przy balaskach (o ile te przetrwały renowację). Czasy terroru sanitarystycznego pokazały jednak jak krucha jest nasza wiara i doszło do rozpowszechnienia zbrodniczej praktyki komunii na rękę. Już te wszystkie próby troski o każdą drobinę Ciała Pańskiego schodzą na dalszy plan, ponieważ nasze zdrowie jest najważniejsze. Już wszystkie środki mające się troszczyć o Hostię przenajświętszą w postaci balasek i obrusów przy nich są drugoplanowe. Jednak ważna jest też sfera symboliczna tego co mówimy podczas przyjmowania komunii a mianowicie „Ciało Chrystusa” a wierny odpowiada „Amen” czyli niech się stanie. Jak mamy to interpretować czy to co przyjmujemy dopiero ma stać się Ciałem Chrystusa a jeszcze nim nie jest? Czy jest to próba zaprzeczenia stwierdzenia, że to co przyjmujemy to jest Ciało Chrystusa ? Kto i dlaczego w tak kluczowym momencie był za wprowadzeniem tego rodzaju zmian? Czy sprzyjał instytucji Kościoła? Jak na to wszystko spojrzeliby nasi przodkowie? W tym krótkim artykule starłem się pokazać rażące różnice i moją ich interpretację, a przez to zmianę punktu widzenia w aspektach wiary u dzisiejszych katolików i naszych przodków. Temat jednak jest bardzo obszerny. Wiele aspektów nauczania w zakresie katechizmu zostało także zmienione. Istotnym jest także brak wody święconej w wielu kościołach już od dziesiątek lat. Wzór niemalże matematyczny na to wszystko jest taki: kiedyś istniały bardziej sprecyzowane reguły, dziś jest mało reguł, duże pole do interpretacji, wiele miejsc gdzie można dodać coś od siebie gdy tylko pojawi się natchnienie. Brak stałości versus płynność i zmienność. Z Panem Bogiem Feliks Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane. Zobacz wpisy Poprzedni wpis Poprzednie „Czarna Msza” w Trewirze, czyli o czczeniu gnostyckiego proroka Marksa – Jacek Bartyzel Biorąc pod uwagę, że dla jednej osoby lub całej rodziny uczestnictwo we Mszy Świętej „trydenckiej” może być często niezbyt dogodne (i mam na myśli nie tylko oczywiste kwestie takie jak miejsce i czas, ale także brak odpowiedniego zaplecza w parafii oraz wrogie reakcje, które mogą się pojawić ze strony przyjaciół, rodziny, a nawet osób duchownych), zdecydowanie warto sobie przypomnieć co jest głównym powodem tego, że to robimy. Jeśli coś jest warte wysiłku, jest także warte zachowania tego – nawet kosztem pewnych ofiar. Celem tego artykułu jest przedstawienie kilku powodów dlaczego, pomimo wszystkich niedogodności (wliczając w to nawet prześladowania na niewielką skalę), których doświadczyliśmy w przeciągu lat, zarówno my jak i nasze rodziny kochamy uczestnictwo we Mszy Świętej Wszechczasów. Mamy nadzieję, że dzieląc się tymi powodami, zachęcimy czytelników, aby albo zaczęli uczestniczyć w usus antiquior, albo nadal w nim uczestniczyli, jeśli się wahają. Wyrażamy głębokie przekonanie, że święta liturgia przekazana nam przez Tradycję nigdy nie była ważniejsza w życiu katolików, obserwując „Kościół pielgrzymujący na ziemi”, który wciąż zapomina swoją teologię, rozmywa swój przekaz, traci swoją tożsamość i rani swoich członków. Zachowując, poznając, naśladując i kochając jego starożytną liturgię, wypełniamy swoją rolę we wspieraniu autentycznej doktryny, w głoszeniu zbawienia, w odzyskiwaniu utraconej pozycji Kościoła w społeczeństwie i w przyciąganiu nowych wyznawców, którzy szukają niczym nieskażonej prawdy i czystego piękna. Ponadto, przekazując ten niesamowity dar i zapraszając na Mszę tak wielu naszych przyjaciół i członków rodzin, spełniamy nasze powołanie jako naśladowcy Apostołów. Zatem nie tracąc już czasu, poniżej przedstawiamy dziesięć powodów: 1. Będziesz formowany w ten sam sposób w jaki była formowana większość Świętych. Jeśli bezpiecznie założymy, że ryt rzymski został skodyfikowany za pontyfikatu św. Grzegorza Wielkiego (ok. 600 roku) i przetrwał niezmieniony do 1970 roku, mowa o blisko 1400 latach z życia Kościoła – a to stanowi większość historii jego świętych. Będziesz słyszeć i rozważać te same modlitwy, czytania i śpiewy, które oni słyszeli i rozważali. Będzie tak dlatego, gdyż to jest Msza, którą św. Grzegorz Wielki odziedziczył, rozwinął i umocnił. To jest Msza, którą św. Tomasz z Akwinu odprawiał, o której pięknie pisał i w którą także ma swój wkład (skomponował propria mszalne oraz oficjum na Boże Ciało). To jest Msza, na którą uczęszczał trzy razy dziennie św. Ludwik IX, francuski król-krzyżowiec. To jest Msza, o której św. Filip Neri nie mógł myśleć zanim ją odprawił, ponieważ tak łatwo wprawiała go w stan ekstazy, który trwał godzinami. To jest Msza, która została odprawiona po raz pierwszy na brzegach Ameryki przez hiszpańskich i francuskich misjonarzy, takich jak męczennicy kanadyjscy. To jest Msza, której słowa dyskretnie wypowiadali księża w Anglii i Irlandii podczas mrocznych dni prześladowań i Msza, za którą bł. Miguel Pro ryzykował życie, by móc ją odprawić, zanim został złapany i zamęczony przez rząd meksykański. To jest Msza, o której bł. John Henry Newman powiedział, że odprawiałby ją w każdej chwili, gdyby tylko mógł. To jest Msza, którą ks. Frederick Faber nazwał „najpiękniejszą rzeczą po tej stronie nieba”. To jest Msza, którą ks. Damien z Molokai odprawiał trędowatymi rękami w kościele, który sam zbudował i pomalował. To jest Msza, którą św. Edyta Stein, która miała później umrzeć w komorach gazowych Auschwitz, została całkowicie oczarowana. To jest Msza, którą artyści tacy jak Evelyn Waugh, David Jones i Graham Greene pokochali tak bardzo, że ubolewali nad jej stratą oraz ze smutkiem i obawą patrzyli na nową rzeczywistość, w której przyszło im się znaleźć. To jest Msza tak powszechnie szanowana, że nawet niekatolicy tacy jak Agatha Christie i Iris Murdoch stanęli w jej obronie w latach siedemdziesiątych. To jest Msza, na której odprawianie aż do swojej śmierci w 1968 roku nalegał św. ojciec Pio, po tym jak liturgiczne aparatczyki zaczęły grzebać w mszale (a on wiedział co nieco o sekretach świętości). To jest Msza, na której prywatne odprawianie uzyskał pozwolenie pod koniec życia św. Josemaría Escrivá, założyciel Opus Dei. Jakiż wspaniały kordon świadków otacza Mszę trydencką! Ich świętość była wypróbowana jak złoto i srebro w ogniu Mszy Świętej i dostępujemy niczym niezasłużonego błogosławieństwa, że my także możemy ubiegać się i otrzymać tę samą formację. Owszem, mogę iść na Nową Mszę i wiedzieć że znajduję się w obecności Boga i Jego świętych (i za to jestem niezwykle wdzięczny), ale namacalne historyczne połączenie z tymi świętymi zostało nadszarpnięte, tak jak historyczne połączenie z moim dziedzictwem jako rzymskiego katolika. 2. Co odnosi się do mnie, odnosi się tym bardziej do moich dzieci. Ten sposób odprawiania Mszy w najgłębszy sposób kształtuje umysły i serca naszych dzieci w czci dla Wszechmogącego Boga, w cnotach pokory, posłuszeństwa i ciszy wypełnionej adoracją. Wypełnia ich zmysły i wyobraźnię świętymi znakami i symbolami, „mistycznymi ceremoniami” (jak to ujmuje sobór trydencki). Sama Maria Montessori często podkreślała, że małe dzieci są bardzo otwarte na język symboli, często bardziej niż dorośli, i że nauczą się go o wiele łatwiej obserwując ludzi, którzy celebrują uroczystą liturgię niż słysząc mnóstwo słów, którym nie towarzyszy prawie żadna akcja. Wszystko to, co dzieje się w prezbiterium jest bardzo imponujące i zajmujące dla dzieci, które uczą się wiary, a zwłaszcza dla chłopców, którzy stają się ministrantami. (1) 3. Jej uniwersalność. Msza trydencka nie tylko stwarza widzialne i ciągłe połączenie między teraźniejszością a odległą przeszłością. Tworzy ona także inspirującą więź jedności z wiernymi na całym świecie. Starsi katolicy często wspominają jak poruszające było dla nich służyć po raz pierwszy do Mszy zagranicą i odkryć, że „Msza była taka sama”, gdziekolwiek by się nie znaleźli. To doświadczenie było dla nich potwierdzeniem katolickości ich katolicyzmu. Dla porównania, dzisiaj czasem można mieć trudność ze znalezieniem „tej samej Mszy” w tej samej parafii w ten sam weekend. Uniwersalność Mszy trydenckiej, z jej parasolem ochronnym w postaci łaciny jako świętego języka i jej nacisk na to, żeby ksiądz odstawił na bok swoje indywidualne i kulturowe preferencje i oblekł się w Chrystusa, spełnia rolę prawdziwej Pięćdziesiątnicy, w której wiele języków i plemion schodzi się jako jedno w Duchu. Nie jest to nowy Babel, który faworyzuje przyrodzone tożsamości takie jak etniczność czy grupa wiekowa i grozi zawieszeniem ewangelicznej zasady „ani Greka, ani Żyda”. 4. Zawsze wiesz, co otrzymasz. Msza będzie skupiona na Najświętszej Ofierze Krzyża złożonej przez naszego Pana Jezusa Chrystusa. Przed, podczas i po Mszy w kościele będzie panować pełna szacunku i modlitwy cisza. W prezbiterium będą służyć tylko mężczyźni, a Ciało Pańskie będzie udzielane tylko przez kapłanów i diakonów, zgodnie z prawie dwutysiącletnią tradycją. Ludzie przeważnie będą ubrani skromnie. Muzyka nie zawsze będzie towarzyszyć obrzędom (a jeśli będzie, może nie być zawsze wykonana idealnie), ale nigdy nie usłyszysz pseudopopowych piosenek z narcystycznym lub heretyckim tekstem. Inaczej to ujmując, tradycyjna forma rytu rzymskiego może nigdy nie być idealnie przyswojona. Tak jak prawie każda inna dobra rzecz po tej stronie grobu, Msza trydencka może być spartaczona, ale nigdy nie może być zniekształcona do takiego stopnia, że nie będzie już dłużej prowadzić do prawdziwego Boga. Chesterton kiedyś powiedział, że „jest tylko jedna rzecz, która nigdy nie może przekroczyć pewnej granicy w swoim sojuszu z uciskiem – jest nim ortodoksja. Prawdą jest, że mogę zniekształcić ortodoksję, żeby po części usprawiedliwić tyrana. Ale z łatwością mogę stworzyć niemiecką filozofię, aby całkowicie go usprawiedliwić” (2). Odnosi się to także do Mszy trydenckiej. Ks. Jonathan Robinson, który w czasie pisania swojej książki nie był przyjazny usus antiquior, mimo wszystko przyznał, że „wieczyste przyciąganie starego rytu polega na tym, że ciągle odnosił się do transcendencji, i robił to nawet kiedy był nadużywany na różne sposoby” (3). Dla porównania, Robinson zaobserwował, że mimo tego, że Nowa Msza może być odprawiana w pobożny sposób, który prowadzi nas do absolutu, „nie ma nic takiego w zasadach rządzących odprawianiem Novus Ordo, co zagwarantowałoby centralną pozycję celebracji Paschalnego misterium” (4). Innymi słowy, Nowa Msza może być odprawiana ważnie, ale w sposób który kładzie tak wielki nacisk na kongregację lub dzielenie się posiłkiem, że może urosnąć do „praktycznego zanegowania katolickiego pojmowania Mszy Świętej” (5). Z drugiej strony, niezniszczalność wewnętrznego znaczenia tradycyjnej Mszy jest tym, co zainspirowało jednego z komentatorów, by porównać ją do maksymy dotyczącej Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych: „Jest to maszyna zbudowana przez geniuszów, tak żeby mogła być z łatwością obsługiwana przez idiotów” (6). 5. Jest autentyczna. Klasyczny Ryt Rzymski ma jasno określoną teocentryczną i chrystocentryczną orientację, wyrażaną zarówno przez odprawianie Mszy ad orientem i przez bogate teksty samego klasycznego Mszału Rzymskiego, który kładzie o wiele większy nacisk na Misterium Przenajświętszej Trójcy, boskość naszego Pana Jezusa Chrystusa i ofiarę naszego Pana na Krzyżu (7). Jak wykazała dr Lauren Pristas, modlitwy nowego mszału często są rozmyte we fragmentach wyrażających dogmaty i ascetyczną doktrynę, podczas gdy modlitwy ze starego mszału są jednoznacznie i bezwzględnie katolickie (8). Jest to autentyczna liturgia, a nie coś zlepionego przez „ekspertów” dla „nowoczesnego człowieka” i dostosowanego do jego preferencji. Coraz więcej katolickich pasterzy i nauczycieli uznaje, że reformy liturgiczne lat sześćdziesiątych były przeprowadzone w szaleńczym tempie i byle jak. Wywołały one niezwykle dziwną sytuację, na którą sama zreformowana liturgia jest absolutnie niezdolna znaleźć rozwiązanie, z jej mnogością opcji, jej minimalistycznymi rubrykami, jej wrażliwością na manipulujących „przewodniczących liturgii” i jej jawnym brakiem łączności z co najmniej czternastoma wiekami rzymskokatolickiego kultu – brak ciągłości jest niezwykle wyraźny w kwestii języka: Stara Msza jest szeptana i śpiewana w świętym języku Zachodniego Kościoła, łacinie, a Nowa Msza jakoś dziwnie zaczęła mieszać się z ciągle zmieniającymi się językami narodowymi świata. 6. Lepszy kalendarz świętych. W dyskusjach o liturgii najwięcej amunicji używa się na bronienie lub atakowanie zmian w częściach stałych Mszy świętej – i jest to zrozumiałe. Jednakże, jedną z najważniejszych różnic między Mszałem z 1962 i 1970 roku jest kalendarz. Zacznijmy od cyklu uroczystości świętych Pańskich. Kalendarz z 1962 roku jest niesamowitym wstępem do historii Kościoła, zwłaszcza historii wczesnego Kościoła, którą często się dziś pomija. Zrządzeniem opatrzności jest on tak ustalony, że niektórzy święci tworzą różne „grupy”, które podkreślają jakiś konkretny aspekt świętości. Natomiast twórcy kalendarza ogólnego z 1969/1970 roku wykreślili lub zdegradowali 200 świętych, łącznie ze św. Walentym (tym od Dnia Świętego Walentego) i św. Krzysztofem, patronem podróżnych, twierdząc że nigdy nie istniał. Z tego samego powodu usunęli św. Katarzynę z Aleksandrii, pomimo tego że była w gronie świętych, których ujrzała św. Joannna d’Arc, kiedy Bóg nakazał jej walczyć z Anglikami (9). Architekci nowego kalendarza często podejmowali decyzję w oparciu o współczesne szkolnictwo historyczne, a nie o ustne tradycje Kościoła. Ich edukacyjne kryteria przywołują replikę Chestertona, że wolałby on zaufać opowieściom starych żon niż faktom starych panien. „Dość łatwo zauważyć dlaczego legenda jest traktowana, i powinna być traktowana, z większym szacunkiem niż książka do historii”, pisze „Legendę zazwyczaj tworzy większość osób w wiosce, którzy są w pełni sił umysłowych. Książkę zazwyczaj pisze jedyna osoba w wiosce, która jest szalona” (10). 7. Lepszy kalendarz pór roku. Podobnie jak powyżej, „cykl świąt według pór roku” – Okres Bożego Narodzenia, Okres Epifanii, Siedemdziesiątnica, Okres Wielkanocny, Okres po Zesłaniu Ducha Świętego itd. – jest o wiele bogatszy w kalendarzu z 1962 roku. Dzięki dorocznemu cyklowi propriów, każda niedziela ma swój charakter odróżniający ją od innych, a ta coroczna powtarzalność stanowi wskaźnik czy też kryterium, które pozwala wiernym na zmierzenie ich duchowego postępu lub upadku na przestrzeni życia. Tradycyjny kalendarz zawiera starożytne obrzędy, takie jak Suche Dni i dni błagalne, które zwiększają nie tylko naszą wdzięczność do Boga, ale także nasze uznanie dla dobroci pór roku i rolniczych cyklów ziemi. Tradycyjny kalendarz nie ma czegoś takiego jak „Okres zwykły” (niezwykle niefortunne wyrażenie, skoro nie może być czegoś takiego jak „okres zwykły” po Wcieleniu [11]), ale zamiast tego ma Okres po Epifanii i Okres po Pięćdziesiątnicy, tym samym zwiększając znaczenie tych wielkich uroczystości, jak poświata czy echo. Zesłanie Ducha Świętego jest tak samo ważne jak Boże Narodzenie i Wielkanoc i świętuje się je przez pełne osiem dni, żeby Kościół mógł pławić się w cieple i świetle niebiańskiego ognia. Ponadto w tradycyjnym kalendarzu jest miejsce na przedpostny okres Siedemdziesiątnicy, zwany także „Carnevale”, który zaczyna się trzy tygodnie przed Środą Popielcową i zgrabnie pomaga w psychicznym przejściu z radości Bożego Narodzenia do żalu Wielkiego Postu. Tak jak inne cechy usus antiquior, wyżej wymienione cechy kalendarza sięgają zamierzchłych czasów i łączą nas w niezwykle żywy sposób z Kościołem pierwszego milenium, a nawet z jego pierwszymi wiekami. 8. Lepsze podejście do Biblii. Wielu uważa, że Novus Ordo ma naturalną przewagę nad starą Mszą, ponieważ ma trzyletni cykl niedzielnych czytań i dwuletni cykl czytań w dni powszednie, a także dłuższe i liczniejsze czytania na Mszy, zamiast starożytnego jednorocznego cyklu zazwyczaj składającego się z dwóch czytań (epistoła i Ewangelia). Ci ludzie przeoczają, że architekci Novus Ordo jednocześnie usunęli większość biblijnych odniesień, które były podstawą dla części stałych Mszy Świętej, a następnie, dla bezpieczeństwa, wprowadzili mnóstwo czytań, niewiele dbając o to, czy razem tworzą spójną całość. Jeśli chodzi o czytania biblijne, stary ryt stosuje dwie godne pochwały zasady: po pierwsze, czytania są wybierane nie ze względu na nie same (aby „upchnąć” tyle Pisma Świętego ile to możliwe), ale mają one rozjaśnić znaczenie okazji danej ceremonii. Po drugie, nacisk nie jest położony zaledwie na ilość literackich lub dydaktycznych wskazówek biblijnych, ale na „mistagogię”. Innymi słowy, czytania na Mszy nie mają pełnić roli wspaniałej szkółki niedzielnej, ale mają ciągle wprowadzać wiernych w misterium Wiary. Ich ograniczona ilość, zwięzłość, liturgiczna odpowiedniość i powtarzalność na przestrzeni każdego roku czyni z nich potężne narzędzie duchowej formacji i przygotowania do Ofiary Eucharystycznej. 9. Cześć dla Najświętszej Eucharystii. Zwyczajna forma rytu rzymskiego oczywiście może być odprawiana z czcią, a Ciało Pańskie rozdawane przez osoby wyświęcone. Jednak bądźmy szczerzy: zdecydowana większość katolickich parafii ma „nadzwyczajnych” świeckich szafarzy Komunii Świętej, a przeważająca większość wiernych przyjmuje Komunię Świętą na rękę. W przeciwieństwie do księży, świeccy szafarze nie puryfikują rąk ani palców po tym jak udzielają wiernym Ciała Pańskiego, tym samym zbierając i rozrzucając partykuły Prawdziwie Obecnego. To samo odnosi się do wiernych, którzy otrzymują Komunię Świętą na rękę: nawet krótki kontakt z Hostią na czyjejś dłoni może pozostawić na niej cząstki konsekrowanej Ofiary (12). Proszę pomyśleć o tym: każdego dnia kolejne tysiące tych mimowolnych aktów świętokradztwa wobec Najświętszego Sakramentu zdarzają się na całym świecie. Jakże cierpliwe jest Eucharystyczne Serce naszego Pana! Ale czy naprawdę chcemy uczestniczyć w tym świętokradztwie? A nawet jeśli my sami przyjmujemy Komunię na język podczas Nowej Mszy, istnieje szansa, że wciąż będziemy otoczeni ludźmi przyzwyczajonymi do niedbałości – w środowisku, które albo będzie napełniać nas oburzeniem i smutkiem albo sprawi, że dla świętego spokoju staniemy się obojętni. Takie reakcje nie są pomocne w doświadczaniu pokoju wynikającego z Prawdziwej Obecności Chrystusa, ani nie są najlepszym sposobem na wychowanie dzieci w Wierze! Podobne zastrzeżenia można mieć do rozpraszającego „znaku pokoju” (13), a także lektorek i nadzwyczajnych szafarzy, którzy, oprócz tego, że wprost zrywają z tradycją, mogą być ubrani w rzeczy wątpliwie skromne. Zastrzeżenia budzi także prawie że powszechny zwyczaj głośnego plotkowania przed oraz po Mszy Świętej, czy też improwizacje księdza. Te i wiele innych cech charakterystycznych dla Novus Ordo, który odprawia się zbyt często, są, razem i każda z osobna, znakami braku wiary w Rzeczywistą Obecność, znakami antropocentrycznej, horyzontalnej celebracji własnego ego zgromadzonych wiernych. Powinno się podkreślić jedną rzecz: dla dzieci jest wyjątkowo szkodliwe bycie częstym świadkiem szokującego braku czci z jakim jest traktowany nasz Pan i Bóg w niepojętym Sakramencie Jego Miłości: ławka po ławce, katolicy wstają z automatu, aby otrzymać dar który zazwyczaj traktują z codzienną, wręcz znudzoną, obojętnością. Wierzymy, że Eucharystia to prawdziwie nasz Zbawiciel, nasz Król, nasz Sędzia – ale następnie szybko zachowujemy się w sposób, który mówi o nas, że otrzymujemy zwykłe (chociaż symboliczne) jedzenie i picie, co tłumaczy dlaczego tak wielu katolików zdaje się wyrażać protestancki pogląd na to, co dzieje się na Mszy. Ta nieszczęsna sytuacja nie skończy się dopóki przedsoborowe normy dotyczące Świętej Hostii nie staną się obowiązkowe dla wszystkich celebransów, co raczej szybko nie nastąpi. Bezpieczną przystanią zapewniającą schronienie jest, ponownie, Msza „trydencka”, gdzie rządzi zdrowy rozsądek i świętość. 10. Co najważniejsze, chodzi o Tajemnicę Wiary. Wiele powodów, aby trwać przy Mszy „trydenckiej” oraz wspierać jej rozpowszechnianie, pomimo wszystkich problemów, które udaje się diabłu umieścić na naszej drodze, może być streszczone w jednym słowie: TAJEMNICA. To, co św. Paweł nazywa musterion i co łacińska tradycja liturgiczna nazywa mysterium i sacramentum, jest dalekie od bycia pomniejszą koncepcją w chrześcijaństwie. Dramatyczne otwarcie się Boga na nas poprzez historię, a najbardziej w Osobie Jezusa Chrystusa, jest tajemnicą w najwyższym sensie tego słowa: jest objawieniem Rzeczywistości, która jest całkowicie zrozumiała jednak zawsze nieunikniona, ciągle rozświetlająca, jednakże oślepiająca w swojej światłości. Jest czymś właściwym, że obrzędy liturgiczne, które łączą nas z naszym Bogiem, powinny nosić znamię Jego wiecznej i nieskończonej tajemniczości, Jego cudownej transcendencji, Jego przytłaczającej świętości, Jego rozbrajającej bliskości, Jego delikatnej ale przeszywającej ciszy. Tradycyjna forma rytu rzymskiego z pewnością nosi to znamię. Jej ceremonie, jej język, jej postawa ad orientem i jej nieziemska muzyka nie są zacofane ale całkowicie zrozumiałe kiedy jednocześnie wpajają w wiernych poczucie czegoś nieznanego, nawet jeśli to napawa ich strachem i przejęciem. Pielęgnując poczucie świętości, stara Msza zachowuje nietkniętą tajemnicę Wiary (14). Podsumowując, Klasyczny Ryt Rzymski jest ambasadorem Tradycji, żywicielem wewnętrznego człowieka, życiowym nauczycielem wiary, szkołą adoracji, skruchy, dziękczynienia i błagania, całkowicie bezpieczną i stabilną opoką, na której możemy pewnie budować nasze życie duchowe. Jako że ruch na rzecz przywrócenia świętej liturgii Kościoła jest coraz większy i przybiera na sile, nie ma teraz czasu na zniechęcenie lub wątpliwości. Jest to czas na radosne przygarnięcie wszystkich skarbów jakie oferuje nam nasz Kościół, bez względu na krótkowzroczność części jego obecnych pasterzy i ignorancję (zazwyczaj nie z własnej winy) wielu wiernych. Jest to odnowa, która musi zajść w Kościele, jeśli ma on przetrwać nadchodzące zagrożenia. Oby Pan mógł na nas liczyć, że będziemy gotowi iść w pierwszej linii aby podtrzymać „wiarę katolicką i apostolską”! Obyśmy mogli odpowiedzieć na Jego łaski kiedy poprowadzi nas do nieprzebranych bogactw Tradycji, które On, w swej miłosiernej dobroci, dał Kościołowi, swojej Oblubienicy! Nie ma czasu na słabości czy zmęczenie, ale trzeba zabrać się do roboty i przyłożyć ręce do pługa. Dlaczego mielibyśmy pozbyć się światła, pokoju i radości tego, co jest piękniejsze, bardziej transcendentne, świętsze, bardziej uświęcające, i bardziej katolickie? Niezliczone błogosławieństwa czekają na nas kiedy, pośród bezprecedensowego kryzysu tożsamości dzisiejszego Kościoła, żyjemy naszą katolicką wiarą w całkowitej wierności i z żarliwym oddaniem elżbietańskich męczenników, którzy woleli zrobić i ścierpieć wszystko, niż być odłączonymi od Mszy, do której ich miłość urosła tak bardzo, że cenili ją bardziej niż własne życie. Owszem, zostaniemy wezwani do poniesienia ofiar, np. zaakceptowania niedogodnej godziny celebracji lub nieodpowiedniej lokalizacji, czy też pokornego znoszenia niezrozumienia czy wręcz odrzucenia ze strony naszych ukochanych. Ale wiemy, że ofiary dla większej sprawy są kwintesencją miłosierdzia. Podaliśmy powody za uczestnictwem we Mszy trydenckiej. Istnieje ich o wiele więcej, a każda osoba ma swoje własne. Wiemy na pewno, że Kościół potrzebuje swojej Mszy, my potrzebujemy tej Mszy i, w dość dziwny sposób który nadaje nam niezasłużony przywilej, Msza potrzebuje nas. Trwajmy przy niej, aby nasza wiara w Chrystusa Króla, nasze Zbawienie, naszą Pełnię była jeszcze silniejsza. Peter Kwasniewski, Michael Foley Tłumaczenie: Marek Kormański Przypisy: (1) Zobacz: „Jak pomóc dziecku uczestniczyć w Mszy w formie nadzwyczajnej” (część 1, część 2), „Czy tradycyjna liturgia jest odpowiednia dla dzieci?” (link). (2) Chesterton, Ortodoksja. (3) Jonathan Robinson, The Mass and modernity (Ignatius Press 2005), 307. (4) Ibid. 311, kursywa dodana. (5) Ibid. 311. (6) Ten sam autor, John Zmirak (który jest znawcą tematu) pisze dalej: „Stara liturgia została stworzona przez świętych, żeby mogła być odprawiana przez niechlujów bez ryzyka świętokradztwa. Nowy ryt został sklecony przez biurokratów i powinien być odprawiany tylko przez świętych.” John Zmirak „All your church are belong to us.” (7) Opisane w książce Petera Kwasniewskiego Resurgent in the midst of crisis (Kettering, OH: Angelico Press, 2014), ch. 6, “Offspring of Arius in the Holy of Holies.” (8) Zobacz, oprócz wielu dobrych opracowań Lauren Pristas, także jej książkę: Collects of the Roman Missal: A comparative study of the Sundays in proper seasons before and after the Second Vatican Council (London: T&T Clark, 2013). (9) Na szczęście, uznając to za błąd, papież Jan Paweł II przywrócił św. Katarzynę w kalendarzu Novus Ordo dwadzieścia lat później, ale co z innymi świętymi, którym się dostało? (10) Chesterton, Ortodoksja. (13) „Znak pokoju” w Novus Ordo ma niewiele wspólnego z dostojnym sposobem przekazywania „Pax” podczas uroczystej Mszy Świętej, gdzie jest niezwykle jasno widoczne, żę pokój o którym mowa jest duchowym darem pochodzącym od Baranka Bożego ofiarowanego na ołtarzu, który to pokój łagodnie rozchodzi się między celebransem i asystą wyższą aż spocznie na ministrantach, którzy reprezentują lud. (14) Od wieków, sięgając aż do wczesnego Kościoła (a nawet, jak twierdzi św. Tomasz z Akwinu, do czasów apostolskich), kapłan zawsze odmawiał „Mysterium Fidei” podczas konsekracji kielicha. Zawsze odnosił się konkretnie do wtargnięcia czy też wejścia Boga między wiernych w tym niezgłębionym Sakramencie. Arcybiskup Wojciech Polak, metropolita gnieźnieński i jednocześnie prymas Polski, zezwolił na sprawowanie mszy świętej według mszału rzymskiego z 1962 roku w dotychczasowych miejscach.
Przed dwoma dniami wybrałem się w końcu na Mszę w tzw. rycie trydenckim. Po Mszy mam mieszane odczucia. Temat, który poruszę w tym wpisie być może zaskoczy część z Was, zwłaszcza, że po czterech miesiącach mojej nieobecności na blogu można by się spodziewać czegoś bardziej wystrzałowego. Uważam jednak, że ten temat jest ważny i - choć nie mówi o pasji czy motywacji - w pełni zgadza się z tytułem, myślą przewodnią niniejszego bloga. Zanim przejdę do moich wrażeń, najpierw garść wiedzy ogólnej dla mniej wtajemniczonych. Zdaje się, że hasło "Trydent" wywołuje ostatnimi czasy w Kościele coraz skrajniejsze emocje, przede wszystkim wśród osób, powiedzmy, bardziej zaangażowanych. Z jednej strony tzw. tradsi (tradycjonaliści) piętnują wszystko, co wydarzyło się w Kościele po Soborze Watykańskim II (SWII) bo to wszystko masoństwo i zdrada odwiecznej Tradycji. Z drugiej strony kręgi oazowo-neokatechumenalno-taizowskie (z których się wywodzę) często uważają, że okres od Soboru Trydenckiego (1563 r.) do Watykańskiego II (1965 r.) to czas, kiedy Pana Jezusa nie było w Kościele a teraz znowu jest i jest fajnie. Oczywiście, wymieniłem dwie skrajności pomiędzy którymi jest mnóstwo odcieni szarości, ale jednak spór istnieje. O co chodzi? Trudno powiedzieć dokładnie co jest sednem konfliktu. W każdym razie jego najbardziej widocznym przejawem zewnętrznym jest różnica w upodobaniach liturgicznych. Jak wiadomo, SWII wywrócił do góry nogami sposób odprawiania Mszy Świętej i chyba właśnie o to najczęściej kłócą się stereotypowi tradsi ze stereotypowymi oazowiczami. Moja przekorna natura nie pozwala mi przystać do żadnego z tych "obozów" dlatego postanowiłem sprawdzić jak to wygląda naprawdę i czy rzeczywiście jest o co drzeć koty. Przed dwoma dniami wybrałem się w końcu na Mszę w tzw. rycie trydenckim. Wcześniej słyszałem o niej niewiele - głównie to, że jest przewspaniała, wzniosła i majestatyczna oraz jedyna prawdziwa. Mało konkretów. Wiedziałem, że ksiądz stoi tyłem do ludu a przodem do ołtarza, oraz że obowiązuje łacina. Po Mszy mam mieszane odczucia. Zaznaczam - nie jestem specjalistą w dziedzinie liturgii więc piszę tu jedynie o moich własnych, subiektywnych odczuciach bez zagłębiania się w meandry teologii. Ekspertom proszę o wybaczenie mojej terminologicznej ignorancji. Przede wszystkim cisza. Niemal czterdzieści minut w zupełnej ciszy urozmaicanej jedynie szeleszczącym po łacinie szeptem kapłana. Domyślam się, że trafiłem na tzw. Mszę "cichą", oprócz której na pewno istnieje też "głośna", mówiona i śpiewana. Wrażenie jednak pozostaje. O ile wiem, Mszę cichą odprawia ksiądz w sytuacji kiedy jest sam, bez ludzi dookoła. Oprócz mnie było w kościele dziesięć osób. Dlaczego więc po cichu? Ta cisza ma swoje zalety - głównie taką, że umożliwia kontemplację, skupienie się na wnętrzu, na duchowości. Jednak są też wady. Nie wiem, czy w trakcie Mszy była czytana Ewangelia, ale dlaczego miałoby jej nie być? A skoro tak, to nawet nie wiem, w którym momencie. Jaki jest sens czytania Ewangelii (czyli Słowa Bożego mającego być pouczeniem dla wiernych) szeptem, tyłem do ludzi? Zupełnie nie rozumiem. Dużym atutem Tridentiny jest dojmujące poczucie obecności sacrum. Od razu widać kto jest Najważniejszy, komu jest składana ofiara, w czyje Imię gromadzimy się w kościele. To wszystko dzięki postawie kapłana - tyłem do ludzi, przodem do Adresata modlitw (przypomina to dowódcę na czele oddziału wojska). Odgrodzono też przeznaczone dla duchownych prezbiterium od pozostałej, "świeckiej" części świątyni. Zaletą zaś "przedniej" postawy księdza podczas odprawiania "nowej" Mszy jest to, że widać wyraźnie jego obecność in persona Christi (niczym sam Chrystus w wieczerniku z uczniami). Msza trydencka jest przeżyciem mocno duchowym podczas gdy znany nam ryt przypomina raczej spotkanie ludzi - choć w obecności Pana, to jednak ludzi ze sobą. Tridentina pomaga w prowadzeniu życia wewnętrznego, a "nowa" Msza akcentuje bardziej wspólnotę. I jedno, i drugie ma swoje dobre i złe strony. Tak czy inaczej, w "starej" Mszy nie ma miejsca na gadulstwo księży i robienie żenującego show - trzeba ściśle trzymać się ustalonych przed wiekami kanonów i rubryk. Widać więc, że skoro nie można niczego zrobić po swojemu, gesty i słowa mają głęboki sens. Takiego wrażenia często brakuje podczas dzisiejszej Mszy kiedy księża zmieniają wszystko jak im (albo oazowiczom) się podoba. Wreszcie na koniec moje rozpaczliwe wołanie do hermetycznego światka Ruchu Światło-Życie: dlaczego nie poznaje się rytu trydenckiego w formacji oazowej?! Przecież w Oazie duży nacisk kładzie się na poznanie sensu każdej części liturgii (rekolekcje II stopnia) oraz dziedzictwa i różnorodności naszego Kościoła (III stopień). Szkoda, że na trójce obok codziennej, pięknej modlitwy brewiarzem oraz pielgrzymek do historycznych miejsc Krakowa ( na liturgię greckokatolicką) brakuje doświadczenia Mszy trydenckiej - wielkiego, kilkusetletniego dziedzictwa ducha. Myślę, że założyciel Ruchu, ks. Blachnicki nie miałby nic przeciwko temu aby oprócz popularnych, emocjonalnych modlitw spontanicznych uczestniczyć także w "starej" Mszy. Choćby tylko po to, aby wiedzieć co odziedziczyliśmy jako Wspólnota Kościoła, jak modlili się nasi przodkowie oraz wielcy święci. Myślę, że jest to potrzebne szczególnie dziś, kiedy nowy ryt i inne wskazania SWII są już w polskim Kościele mocno zakorzenione. Moim zdaniem w naszym Kościele jest miejsce dla obu wyżej opisanych, niesłusznie konkurujących ze sobą rytów. Obie Msze wnoszą co innego w życie duchowe, pozwalają lepiej je przeżywać kładąc nacisk na różne jego aspekty. Nie rozumiem postaw skrajnych, ludzi, którzy wychwalają pod niebiosa swoje przyzwyczajenia (nieważne czy tradycyjne czy posoborowe) nie znajdując zrozumienia dla upodobań drugiej strony. Tak naprawdę spór o "lepszość" danego rytu jest kruszeniem kopii o nic. Czy to tak trudno zgodzić się na różnorodność w jednym, Świętym Kościele? Pod koniec mojej pierwszej Mszy trydenckiej zorientowałem się (nomen omen), że kościół, w którym się znajduję jest orientowany - a więc wszyscy uczestniczący w tej liturgii byliśmy zwróceni na Wschód! Przypadek? Nie sądzę. Tekst pochodzi z bloga Piotra Miśty. Więcej na:
Msza Święta Trydencka w Tarnowie (778265440) - edytuj Rozpoczęcie: 27 listopada 2022 o 14:00 . Lokalizacja: Święta Świątynia Świętej Rodziny w Tarnowie .
Msza Święta przy kapliczce „Na Studzience” zostanie odprawiona w niedzielę o 15:30 – serdecznie zapraszamy. Kapliczka Matki Bożej Śnieżnej Na Studzience jest jedną z popularniejszych kaplic na terenie Myślenic. Kapliczka Na Studzience znajduje się na wschodnim zboczu Plebańskiej Góry, około 100 metrów powyżej ulicy Daszyńskiego przy źródle, którego wody niegdyś uznawano za uzdrawiające. Właśnie z tego powodu w XVIII wieku wybudowano w pobliżu źródła kaplicę Matki Bożej Śnieżnej. Pod koniec XIX wieku (1892 r.) woda ze źródła posłużyła pierwszemu miejskiemu wodociągowi. Stąd drewnianymi rurami wodę doprowadzono do studni Tereska w Rynku. Kapliczka Matki Bożej Śnieżnej wzniesiona została w stylu późnobarokowym, natomiast w jej wnętrzu uwagę przykuwają polichromie (malowidła ścienne) przedstawiające przeniesienie cudownego obrazu Matki Bożej Myślenickiej z domu Zofii i Marcina Grabyszów do kościoła oraz uleczenie w tymże źródle, a także portrety mieszczan i dobrodziejów tej kapliczki. Polichromie wykonane zostały na początku XIX wieku przez Sebastiana Stolarskiego, który jest autorem malowideł również w Sanktuarium Matki Bożej Myślenickiej.
Co to jest Msza trydencka? Mianem Mszy trydenckiej określa się jednolity porządek celebrowania Mszy Świętej, który obowiązywał w Kościele rzymskokatolickim od 1570 r. do 1969/1970 r. Swoją nazwę zawdzięcza on Soborowi Trydenckiemu (1545 - 1563), podczas którego biskupi zadecydowali o zunifikowaniu liturgii.
ABC Mszy Trydenckiej. Różnice między Mszą w formie zwyczajnej i nadzwyczajnej rytu rzymskiego 1. Kiedy dzisiejszemu katolikowi zadaje się pytanie o różnice między Mszą trydencką i Nową, mówi on zazwyczaj o dwóch: odwrócenie kapłana i język łaciński. Choć przyjęło się, że Nową Mszę kapłan sprawuje przodem do wiernych, to jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by odprawić ją w stronę krzyża, czyli tyłem do wiernych. Ma to miejsce np. w kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze. Ustawienie kapłana w stronę krzyża oznacza skierowanie się na wschód w stronę Jerozolimy. Podobnie Nową Mszę można sprawować w języku łacińskim, choć zazwyczaj w liturgii słowa zachowuje się język nowożytny (czytania, psalm, modlitwa wiernych…). Jednak rzeczywiście są to różnice, które zauważy nawet najmniej wtajemniczony w życie Kościoła. Czy jednak są to różnice istotowe? 2. Sedno poruszanego zagadnienia kryje się w teologii, a konkretnie w definicji Mszy św. Z niej wypływa kształt liturgii. Nowa Msza kładzie nacisk na dziękczynienie, wspólnotę, na aspekt uczty, czyli Komunii św., w której widzi kulminacyjny punkt celebracji. Nowa Msza zawiera także rozbudowaną liturgię słowa. Dlatego zbudowana jest z dwóch zasadniczych części: liturgia słowa i liturgia eucharystyczna. Nowością jest ustawienie ambony jako ołtarza, czy też stołu słowa Bożego. Natomiast nadzwyczajna forma rytu rzymskiego uwypukla aspekt Ofiary, co widać np. w ustawieniu krucyfiksu w centralnym miejscu ołtarza. Msza św. jest bezkrwawym uobecnieniem Ofiary krzyżowej Chrystusa, która dokonuje się sakramentalnie na słowa kapłana poprzez Przeistoczenie. Taka jest definicja Mszy św. Dlatego św. Tomasz z Akwinu pisał: „Taką wartość ma sprawowanie Mszy św., jaką ma śmierć Jezusa na krzyżu”. Kulminacyjnym więc punktem tej formy Mszy jest Przeistoczenie. W tej Mszy dostrzegamy podkreślenie roli kapłana jako ofiarnika. Nie ma też koncelebry (poza święceniami). Natomiast w Nowej Mszy kapłan jest głównie przewodniczącym wspólnoty, stąd miejsce przewodniczenia, które bywa ustawiane w centralnym miejscu prezbiterium. 3. Analizując teksty Mszału bł. Jana XXIII, zauważa się iż często mówią one o grzechu, słabości człowieka, o zagrożeniu potępieniem, o darowaniu kary za grzechy… Podkreślają więc konieczność łaski uświęcającej i uczynkowej, bez których nie moglibyśmy być zbawieni. Msza trydencka składa się z dwóch części: Msza katechumenów i Msza wiernych. Msza katechumenów to modlitwy u stopni ołtarza, liturgia słowa, kazanie i wyznanie wiary. Msza wiernych to ofiarowanie, Kanon, Komunia św. i obrzędy zakończenia. Dawniej po ukończeniu pierwszej części nieochrzczeni musieli opuścić świątynię. 4. Nowa Msza jest mocno oparta o doktrynę misterium paschalnego, w którym podkreśla się zbawienie poprzez Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa. Kładzie nacisk na Ostatnią Wieczerzę i na radość Zmartwychwstania. Natomiast Msza trydencka uwypukla bardziej tajemnicę krzyża i aspektu zadośćuczynienia za grzechy oraz pokuty. Jest tu więc większy nacisk na krzyż. Jest to klasyczna teologia odkupienia, która widzi w Ofierze Chrystusa spłacenie długu braku miłości, braku posłuszeństwa wobec Boga Ojca, które zaciągnęła ludzkość. Msza jest sakramentalnym uobecnieniem dzieła odkupienia, a więc przywołaniem łask, owoców krzyża, które możemy otrzymać przez godne uczestnictwo w Eucharystii. Poprzez osobną konsekrację hostii i wina Kościół widzi oddzielenie Krwi od Ciała Jezusa, a więc Jego odkupieńczą śmierć. 5. Prześledzimy teraz liturgię Mszy trydenckiej, zwracając uwagę na najbardziej widoczne charakterystyczne różnice wobec Nowej Mszy. Oczywiście nie jesteśmy tu w stanie wymienić wszystkich aspektów, jest ich bowiem zbyt wiele. Prócz języka łacińskiego i ustawienia kapłana w stronę krzyża można zauważyć, że Msza trydencka zawiera ogromną ilość gestów wykonywanych przez kapłana. Teolog Marcin z Kochem w książce: Wykład o Mszy świętej pisze: „Z ceremonii przepisanych poznać można także doskonałość Przenajświętszej Ofiary Mszy Świętej. Wspominamy tu najważniejsze: Kapłan żegna się znakiem Krzyża świętego 16 razy, obraca się do ludu 6 razy, całuje ołtarz 8 razy, zwraca oczy ku Niebu 11 razy, bije się w piersi 10 razy, składa ręce 54 razy, nachyla głowę 21 razy, schyla ramiona 7 razy, kłania się 8 razy, błogosławi Ofiarę znakiem Krzyża Świętego 31 razy, kładzie dłonie na ołtarz 24 razy, modli się ze złożonymi rękami 36 razy, kładzie ręce skrzyżowane na ołtarz 7 razy, kładzie lewą rękę na ołtarzu 9 razy, na piersi 11 razy, wznosi ręce ku Niebu 8 razy, modli się w cichości 11 razy, głośno 13 razy, odkrywa kielich i przykrywa 10 razy, chodzi przy ołtarzu 20 razy. Oprócz tych 350 powtarzanych obrzędów musi kapłan zachować jeszcze 150 innych, co razem czyni obrzędów 500; a oprócz nich zachować musi 400 rubryk, czyli reguł (…), ogółem 900 prawideł”. W stosunku do tych przepisów Nowa Msza jest bardzo uproszczona w gesty kapłana, podobnie u wiernych. Np. w starej Mszy wierni podczas Agnus Dei (Baranku Boży) biją się w piersi. O ile w Nowej Mszy w Credo na słowa I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało… klęka się jedynie na Boże Narodzenie i Zwiastowanie NMP, tak w Mszy trydenckiej robi się to zawsze. Podobnie wśród różnic widzimy, że wierni większość czasu w Mszy tradycyjnej trwają w postawie zgiętych kolan. Choć łacina jest tu językiem dominującym, niektóre elementy tej Mszy można wykonać w języku nowożytnym. Instrukcja Stolicy Apostolskiej Universae Ecclesiae pozwala na wykonywanie czytań w języku nowożytnym w Mszach czytanych. Prócz tego oczywiście w języku nowożytnym głoszone jest kazanie, można też wykonać pieśni oraz odmówić modlitwy Leona XIII pod koniec Eucharystii w Mszach czytanych. Tę Mszę celebruje się jako Mszę cichą, czyli recytowaną oraz jako Mszę śpiewaną. Tu elementem ważnym jest cisza, gesty kapłana, adoracja krzyża… Dlatego tę Mszę przeżywa się inaczej niż Nową. Jest to bowiem Msza kontemplatywna, wymagająca duchowego zaangażowania od wiernych. W jej przeżywaniu pomagają dwujęzyczne mszaliki, a także rozważania męki czy życia Pana Jezusa. Uczestnicząc w śpiewanej Mszy trydenckiej możemy spotkać się z śpiewem chorału gregoriańskiego. Wykonywany jest on oczywiście w języku łacińskim. Wciąż pozostaje on podstawowym śpiewem w liturgii Kościoła, jednak zasadniczo spotykamy go w Mszy trydenckiej. Zauważamy, że Msza śpiewana odprawiana jest jakby na dwóch płaszczyznach. Kapłan większość tekstów odmawia po cichu, podczas gdy wierni modlą się poprzez śpiew. Także w samym ubiorze kapłana widoczne są różnice. Obowiązkowe jest użycie humerału, cingulum oraz manipularza. Charakterystyczne i najczęściej używane do tej Mszy są ornaty rzymskie, tzw. skrzypce. Kapłan może użyć także biretu. Nasze zdziwienie może spowodować kolor czarny występujący w Mszach za zmarłych. Podobnie ministranci zazwyczaj ubrani są w czarne sutanelle. Mają również więcej zadań podczas liturgii (ministrantura). W niedzielę na początku liturgii możemy zobaczyć kapłana ubranego w kapę, który przed Mszą św. pokropi wiernych wodą święconą na pamiątkę chrztu św. – aspersja. Nie jest to jedna z form aktu pokuty, ale element poprzedzający Mszę św. Następnie kapłan ubrany w ornat rozpoczyna modlitwy u stopni ołtarza. Między innymi odmawia Psalm 42, którego nie ma już w Nowej Mszy. Kapłan osobno odmawia wyznanie grzechów Confiteor…, następnie ministrant w imieniu ludu odmawia swoje Spowiadam się Bogu wszechmogącemu… Jest tu podkreślenie kapłaństwa sakramentalnego w kapłanie, do którego ministrant zwraca się jako do ojca: et tibi, pater. Wchodząc powoli po stopniach ołtarza kapłan odmawia po cichu dwie modlitwy. Następnie recytowane lub śpiewane jest Kyrie (trzy razy każde wezwanie). Okadzenie ołtarza kończy się okadzeniem kapłana. Po Kolekcie wykonuje się czytanie oraz Ewangelię, które czyta kapłan od ołtarza. Jeśli są obecni, subdiakon wykonuję czytanie, a diakon Ewangelię. Między lekcjami występuje graduał lub tractus zamiast Psalmu śpiewanego z podziałem na zwrotki. Zasadniczo drugim czytaniem jest Ewangelia. Po niej kapłan głosi kazanie, do którego ściąga manipularz, czasem również ornat. Wykonuje się je z ambony lub sprzed ołtarza. Kazanie poprzedzone może być odczytaniem czytań po polsku, a także modlitwą o owocność głoszenia słowa. Może być wygłoszone przed Mszą lub po niej, ponieważ kazanie formalnie nie jest częścią Mszy św. Wyznaniem wiary kończy się Msza wiernych. W Mszy trydenckiej nie ma modlitwy powszechnej. Po wyznaniu wiary następuje offertorium, podczas którego kapłan ofiarowuje Bogu materię chleba i wina, przygotowując je pod Ofiarę. Liturgia ta została w Nowej Mszy bardzo uproszczona, a wprowadzono modlitwy oparte na żydowskich modlitwach paschalnych. W Mszach recytowanych offertorium przebiega w zupełnej ciszy. Nie ma procesji z darami, jak w Nowej Mszy. Po śpiewie Święty, święty, święty rozpoczyna się Kanon Rzymski, który kapłan odmawia przyciszonym głosem, w przeciwieństwie do Mszy Pawła VI, gdzie cała Modlitwa eucharystyczna jest czytana na głos. W Mszy trydenckiej nie występują inne Modlitwy eucharystyczne, jak ma to miejsce w Nowej Mszy. Słowa konsekracji kapłan wymawia powoli i wyraźnie, ale szeptem. Tu charakterystyczne jest przyklęknięcie kapłana od razu po słowach Przeistoczenia, co jest wyrazem wiary w rzeczywistą obecność Boga-Człowieka pod postaciami Hostii i wina. Od momentu konsekracji kapłan nie rozdziela palców aż do obmycia ich po Komunii św. wiernych. Jest to spowodowane troską o każdą cząsteczkę Ciała Pańskiego. Modlitwę Ojcze nasz odmawia sam kapłan, wierni kończą ostatnim wersetem: Ale nas zbaw ode złego. Msza trydencka podkreśla osobną od wiernych Komunię św. kapłana, który spożywając Ciało i Krew dopełnia Ofiary. Można się spotkać ze zwyczajem, kiedy po Komunii św. wierni ponownie odmawiają Spowiadam się Bogu wszechmogącemu… Następnie Kapłan ukazuje ludowi konsekrowaną małą Hostię, na co wierni trzykrotnie odpowiadają: Panie, nie jestem godzien… Komunię św. wierni przyjmują wyłącznie pod postacią chleba, a także na klęcząco i do ust (przy balaskach). Ciało Pańskie rozdają wyłącznie osoby duchowne (kapłan lub diakon). Na końcu celebracji kapłan odczytuje Ostatnią Ewangelię. Jest to początek Ewangelii wg św. Jana, który przypomina o Wcieleniu Syna Bożego oraz o Eucharystii. Na słowa A Słowo Ciałem się stało... wierni klękają. W Mszy recytowanej na końcu celebracji można odmówić modlitwy przepisane przez Leona XIII.
MSZA TRYDENCKA W DIECEZJI SOSNOWIECKIEJ. Wiernym Środowiska Tradycji Katolickiej Diecezji Sosnowieckiej w odpowiedzi na troski i pytania. W niedzielę dnia 7.10 2018 wierni jak w każdą niedzielę przygotowali prowizoryczny ołtarz zebrali się na poprzedzającym każdą Mszę Św. różańcu lecz nie doczekali się celebransa, który
Mianem Mszy trydenckiej określa się jednolity porządek celebrowania Mszy Świętej, który obowiązywał w Kościele rzymskokatolickim od 1570 r. do 1969/1970 r. Swoją nazwę zawdzięcza on Soborowi Trydenckiemu (1545 - 1563), podczas którego biskupi zadecydowali o zunifikowaniu liturgii. Skodyfikowaniem rytu, przygotowaniem ksiąg liturgicznych i ich rozpowszechnieniem zajął się ówczesny papież św. Pius V. W kwestii nazewnictwa należy dodać, że termin „Msza trydencka” nie jest terminem oficjalnym, ale określeniem potocznym, podobnie jak określenie „stara Msza”. Poprawniej jest natomiast mówić o Mszy sprawowanej w „nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego”. Z kolei porządek Mszy, który pojawił się w Kościele w 1970 r., to dla odmiany „zwyczajna forma rytu rzymskiego”, kolokwialnie – „Msza posoborowa”.Do podstawowych cech Mszy trydenckiej, które jednocześnie odróżnią ją od mszą posoborowej, należą:1) Język – Msza trydencka sprawowana jest po łacinie;2) Pozycja kapłana – kapłan stoi odwrócony plecami do ludu, ale twarzą do krzyża;3) Śpiewy gregoriańskie;4) Cicho wypowiadane formuły modlitewne;5) Bogactwo gestów liturgicznych celebransa;6) Charakterystyczne rozpoczęcie Mszy – rozpoczyna się modlitwami u stopni ołtarza, dopiero po spowiedzi powszechnej i absolucji (rozgrzeszeniu) kapłan wchodzi po stopniach i rozpoczyna się introit (pieśń na wejście);7) Liturgia słowa złożona tylko z dwóch czytań (z uwzględnieniem Ewangelii);8) Kazanie, które nie wchodzi w skład Mszy Św.; może być wygłoszone nawet przed lub po liturgii;9) Zakończenie Mszy: odczytanie tzw. Ostatniej Ewangelii, czyli początku Ewangelii św. Jana dotyczącego wcielonego Słowa forma rytu rzymskiego nigdy nie została w Kościele zakazana, ale w dużej mierze wyparł ją nowy porządek Mszy (ustalony po Soborze Watykańskim II). Zapotrzebowanie zarówno kapłanów, jak i wiernych na liturgię w poprzedniej formie nie zanikło jednak całkowicie. W liście papieskim motu proprio z „Summorum Pontificum” z 2007 r. Benedykt XVI podkreślił, że oba porządki sprawowania Mszy Św. – z XVI r. i XX w. – są „dwiema formami tego samego Rytu Rzymskiego”, nie wykluczają się zatem i mogą być odprawiane we współczesnym Kościele. Wierni w pełni niezależnie podejmują zatem decyzję, w której Mszy chcą uczestniczyć. Po opublikowaniu listu Benedykta XVI wzrosła liczba Mszy odprawianych w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego, ale daleko jej do popularności i powszechności, jaką cieszy się nowy porządek liturgiczny. Msza trydencka jest sprawowana regularnie tylko w nielicznych parafiach w naszym kraju. Informator Co to jest wiatyk? Kiedy się go przyjmuje?Wiatykiem nazywa się Eucharystię udzielaną chorym znajdującym się w niebezpieczeństwie śmierci. Zgodnie z nauką Kościoła katolickiego jest to „pokarm na drogę” (KKK, 1020) dla tych chrześcijan, którzy kończą swoje ziemskie życie. Zresztą sama nazw... Przebieg chrztu bez Mszy krok po krokuW Instrukcji Duszpasterskiej Episkopatu o Udzielaniu Sakramentu Chrztu Świętego Dzieciom z 1975 r. możemy przeczytać, że „zasadniczo dzieci należy chrzcić podczas Mszy Św.”. W wyjątkowych i uzasadnionych okolicznościach zdarzają się jednak odstęps... Co oznaczają kolory szat liturgicznych? Kiedy obowiązują?W Kościele katolickim do kanonu kolorów liturgicznych należą: biały, czerwony, zielony, fioletowy, czarny i różowy. Co symbolizują poszczególne barwy? Kiedy obowiązują? Dlaczego czasami kapłani zakładają złote oraz srebrne szaty? Odpowiedzi na te ... Czy w kościele mozna robić zdjęciaCzy w kościele można robić zdjęcia? Nie sposób jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Prawo kanonicznie nie zajmuje się bowiem kwestią fotografii w ogóle. W rezultacie wszystko zależy od reguł obowiązujących w konkretnej parafii bądź na terenie... Zobacz więcej Modlitewnik Zobacz więcej
Msza Święta Trydencka w Klimontowie (778275253) - edytuj Rozpoczęcie: 2 listopada 2022 o 18:00 . Lokalizacja: Święta Świątynia Rektoralna Najświętszej Maryi Panny i Świętego Jacka w Klimontowie .
Adam Szustak OP o decyzji papieża Franciszka ws. mszy trydenckiej. Bp Krzysztof Nitkiewicz wydał dekret dotyczący sprawowania liturgii rzymskiej zgodnie z wytycznymi motu proprio "Traditionis Custodes". Został on opublikowany 11 sierpnia na stronie internetowej diecezji sandomierskiej.
Z tego "po wsze czasy" wzięło się określenie Msza święta wszechczasów. Od czasów św. Piusa V do reformy liturgicznej Pawła VI z 1969 roku (w wyniku której powstała Msza, jaką odprawia się obecnie w większości świątyń katolickich), Msza trydencka przetrwała praktycznie niezmieniona.
Miękka okładka MISSA TRIDENTINA śpiewnik modlitewnik ozdobny Msza Trydencka. Oddajemy do Państwa rąk tę oto książkę do nabożeństwa do Mszy Świętej i pozostałych Sakramentów Świętych w rycie rzymskim. Książkę jedyną taką na rynku: z poruszającymi rozważaniami Męki Pańskiej wraz z Ordo Missae oraz łacińskimi tekstamiJak wielką pomyślność niszczą i tracą ludzie, którzy o nią nie dbają. Tak właśnie stało się z Żydami, którzy od początku cieszyli się wybraniem ze strony Czas epidemii koronawirusa nie jest łatwy także dla ludzi wierzących, którzy muszą dostosować się do rozporządzeń wydanych przez rząd. Ograniczenia dotyczące mszy i nabożeństw
Mity i prawda (tom 1-2) Msza święta Trydencka. Mity i prawda (tom 1-2) Producent: Rosa Mystica. Kod produktu: 2733. 89,00 zł. / szt. Dodaj do koszyka. Dodaj do ulubionych Dodaj do porównania.
Na świecie był, a świat był przez Niego stworzony i świat Go nie poznał. Przyszedł do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. A wszystkim, którzy Go przyjęli i uwierzyli w imię Jego, dał moc, aby się stali synami Bożymi, którzy nie z krwi ani z żądzy ciała, ani też z woli ludzkiej, ale z Boga się narodzili. (tu się
Msza Święta Trydencka. Teologiczna atrakcyjność Trydenckiej Mszy św. Alfons Kard. Stickler SDB. Msza trydencka to ryt Mszy, który został ustalony przez Papieża Piusa V na polecenie Soboru Trydenckiego i ogłoszony 5 grudnia 1570 r. Mszał Piusa V zawiera stary rzymski ryt Mszy, oczyszczony z różnych dodatków i zmian.
huQW7.